Back to series

W tym wyjątkowo osobistym odcinku dzielę się kluczowymi momentami mojego życia, które ukształtowały mnie i moje przekonania. Opowiadam o odwadze, podejmowaniu ryzyka i tym, jak nasze myśli mogą nas ograniczać lub otwierać nowe możliwości.

Dowiesz się, dlaczego jedna decyzja mogła całkowicie zmienić moje życie, jak mały gest potrafi otworzyć serce drugiego człowieka i dlaczego każda sytuacja może być dla nas darem. Posłuchaj i zastanów się jakie są Twoje lekcje, które wyniosłeś ze swoich przełomowych momentów. Czasami nie doceniamy siebie, swojej odwagi do bycia autentycznymi, stawania po swojej stronie. Nasze wybory w życiu sprawiają, że tworzymy swoją piękną, indywidualną historię.

🔴 A jeśli chcesz wspierać to co robimy w Instytucie Metody Tippinga, to możesz:

  • zasubskrybować nasz podcast
  • udostępnić ten odcinek komuś, komu on pomoże
  • napisać komentarz – BARDZO NA NIEGO CZEKAMY 😊

Magdalena Czaja

Muszę przyznać, że mam lekką tremę, bo w takiej roli intymnej z Wami jeszcze nie byłam. W tym odcinku będę opowiadała o bardzo intymnych rzeczach, bo o moich historiach i lekcjach, które z nich popłynęły. Ale jestem bardzo ciekawa, czy ta formuła Wam się spodoba. Możecie mi to pokazać. Jak? Możecie polubić ten odcinek, możecie zasubskrybować ten kanał, ale też możecie napisać komentarz. Będę bardzo ciekawa, czy Wam się podobała taka formuła, czy coś Wam dała. Naprawdę będę czekać na Wasze komentarze. A teraz odcinek.

 

Lektor

Rozwój, relacje i duchowość. O tym, co najważniejsze w życiu mówić będzie Magdalena Czaja.

 

Magdalena Czaja

Próbowaliście kiedyś zrobić sobie takie ćwiczenie, żeby spojrzeć na swoje życie, ja to nazywam z lotu ptaka. Co mam na myśli? Patrzycie na swoje życie od urodzenia do dzisiaj i zwracacie uwagę na te najważniejsze wydarzenia. Kiedy uczę tego narzędzia, to się nazywa linia życia, na kursie trenerskim trenera Metody Tippinga, Radykalnego Wybaczania, tłumaczę, że interesują nas szczególnie wydarzenia, które były dla nas bardzo trudne, bolesne. A potem zwracamy uwagę na to, które z nich się w naszym życiu powtarzały. Po czym to poznamy? Po emocjach, które temu towarzyszyły. To ćwiczenie, o które was teraz pytam, jest troszeczkę inne. Chodzi o to, żeby spojrzeć na swoje życie z lotu ptaka i zadać sobie pytanie jakie wydarzenia w moim życiu były tak ważne, że wpłynęły na dalsze moje losy? I żeby spojrzeć na te wydarzenia w taki sposób, żeby się zastanowić, czy tam przypadkiem nie kryła się jakaś lekcja. W metodzie Tippinga mówimy, że nic nie dzieje się nam, lecz dla nas, ale też mówimy, że każda sytuacja w naszym życiu jest dla nas lekcją, okazją do wzrostu albo darem.

 

Magdalena Czaja

Ja sobie zrobiłam takie ćwiczenie i prawdę mówiąc tych lekcji i darów zobaczyłam bardzo dużo. Okazało się, że one są tak uniwersalne, że pomyślałam sobie, że mogą śmiało stać się tematem jednego albo dwóch, zobaczymy jak mi pójdzie, podcastów na ten temat. Ja wiem, że się mówi, że lekcje innych ludzi nas nie uczą, ale sama zauważyłam, że czasami, kiedy kogoś słucham, nie wiem, na podcastach, w czasie jakichś opowieści, na wykładach, to czasami jedno zdanie, które pada z ust tej osoby, jednak na mnie wpływa. Biorę sobie je jako moje. I taką mam intencję tego właśnie odcinka podcastu, żeby być może któraś z tych lekcji, które ja odkryłam w swoim życiu, stało się też inspiracją dla Was. Chociaż w moim dzieciństwie wydarzyło się bardzo dużo trudnych rzeczy, bo to był szpital, kiedy miałam roczek przez miesiąc, potem było sanatorium. O tym zresztą dużo mówiłyśmy w odcinku poświęconym właśnie dzieciom, które były w sanatoriach, które były zostawiane u dziadków i tak dalej. To tak naprawdę chciałam się skupić na rzeczach, które się zaczęły dziać w moim życiu od momentu, kiedy podjęłam decyzję o wyjeździe do Stanów.

 

Magdalena Czaja

I tutaj trzeba taką uwagę dać. Wyjazd wtedy do Stanów, to były lata 90, to była naprawdę wyprawa za morze. To były takie czasy, kiedy dostanie wizy było prawie niemożliwe, a już jak ktoś nie miał zielonej karty, to już w ogóle. A ja nie miałam. Kosztowało to mnóstwo pieniędzy, bilet kosztował pensję, więc samo to, że ja sobie wymyśliłam, będąc na studiach, że ja chcę lecieć do Stanów, bo się chcę nauczyć angielskiego, moi rodzice generalnie skwitowali uśmieszkiem. Nikt nie wierzył, że mi się to uda. No tak się złożyło, że ja tą wizę dostałam. Nie wiem, może to ten czerwony płaszczyk, który wtedy miałam, zadziałał na pana konsula. W każdym razie z tą wizą przyjechałam do rodziców. No i wtedy już trzeba było podjąć decyzję o zakupie biletu. Albo już wtedy bilet trzeba było mieć. To chyba tak było. Poleciałam do Stanów. Jak teraz o tym myślę, było to zupełnie szalonym konceptem. Lecę. Mam trzymiesięczną wizę i mam na siebie zapracować. Mój język angielski wtedy był, umówmy się Kali mieć krowa.

 

Magdalena Czaja

Nawet pamiętam taki moment. To mówię do wszystkich tych, którzy się uczą języka pamiętajcie, żeby wyjeżdżać do tego kraju, którego języka się uczycie. Bo naprawdę ten moment, kiedy ja pamiętam, jeździłam metrem do pracy i nic nie rozumiałam. A przyszedł taki dzień, kiedy nagle zaczęłam rozumieć ludzi. To było po prostu tak, jakby coś mi przeskoczyło w głowie. Także nie poddawajcie się, bo ten moment nadchodzi. Ale faktycznie wyjazd do tego kraju dużo pomaga. Tam w Stanach mieszkałam dwa lata. Te dwa lata były bardzo cenne w moim życiu. I chciałabym opowiedzieć o kilku lekcjach z tego czasu. Pierwsza lekcja jest bardzo ciekawa i ja ją pamiętam do dzisiaj. I też jeszcze jedna rzecz, z którą się chcę z Wami podzielić. To nie jest tak, że wszystkie lekcje mam już odrobione, bo zauważyłam, że życie bardzo lubi nas sprawdzać. Bo my czasami mówimy dobra, to już mam odrobione. Tak to ja już więcej nie zrobię. A potem nagle pojawia się sytuacja, która jest identyczna jak ta, która się wydarzyła tam lata temu.

 

Magdalena Czaja

I wtedy musimy podjąć decyzję, czy my faktycznie już tej rzeczy nie musimy przerabiać, czy już faktycznie jesteśmy gdzieś indziej, czy też jednak gdzieś utknęliśmy i dalej boksujemy w tym samym miejscu. Pewnego dnia w Nowym Jorku wracałam do domu, mieszkałam na Brooklyn BoroPark. To była taka dzielnica Żydów, ortodoksów. To było bardzo ciekawe. W ogóle cały odcinek mogłam o tym nagrać, ponieważ jak wiecie, pewnie Żydzi ortodoksi trzymają się tych starych ubrań, tradycyjnych pejsy, kapelusze i tak dalej. Jechałam metrem i na stacji mojej wysiadłam i podszedł do mnie mężczyzna i zadał mi pytanie czy ja nie wiem gdzie jest jakaś tam ulica. Tak jak mówię, ja wtedy byłam chyba dwa miesiące albo trzy. Mój język angielski był naprawdę podstawowy, ale go zrozumiałam. Powiedziałam mu, że ja akurat idę w tamtą stronę, więc po prostu mu pokażę, gdzie ta ulica jest. Idąc rozmawialiśmy. Ja na tyle ile się starałam zrozumieć, co on mówi, ale też starałam mu się tłumaczyć. Dużo machałam rękami. Co ja tu robię, skąd ja jestem i tak dalej.

 

Magdalena Czaja

Pamiętam, że on się bardzo dużo śmiał. Nie wiem, czy z mojego angielskiego, czy też byłam zabawna, ale generalnie była to bardzo sympatyczna rozmowa. I w pewnym momencie ten człowiek wyciąga wizytówkę i mówi do mnie tak, słuchaj, ja jestem Dyrektorem Metropolitan Museum. Co czwartek organizujemy takie wieczory, na które zapraszani są najwięksi artyści tego świata. Ja bym bardzo chciał, żebyś przyszła, ponieważ jesteś bardzo ciekawą osobą, bardzo miłą i chciałbym ci to pokazać. No i teraz zadajcie sobie pytanie co byście zrobili? Jestem świeżo w Stanach, nie znam języka. Co więcej, pomyślałam sobie nawet ja nie mam nawet ubrań na takie wyjście. Ale przede wszystkim moje myśli poszły w takim kierunku, że ja nie znam się na sztuce, znam słabo angielski i że po prostu się tam ośmieszę, że nie będę miała o czym rozmawiać z tymi ludźmi i nie poszłam. Potem wielokrotnie w swoim życiu tak sobie myślałam, jak to by było, gdybym ja wtedy poszła. Teraz wiem, będąc już dużo starszą, że to, że nie znałam języka, to, że nie miałam ubrań, w sumie to nawet nie wiem, jakie powinnam mieć wtedy ubrania. Dla tych ludzi prawdopodobnie nie miałoby żadnego znaczenia. Dla nich by miało znaczenie z jakiego jestem kraju. A to był jeszcze wtedy kraj wychodzący dopiero co z komunizmu. Dla nich by to było ciekawe, że ja przyjechałam sama. Generalnie moja historia mogła być dla nich bardzo ciekawa. Mogłam poznać ludzi, nawet nie potrafię sobie wyobrazić kogo. I prawdopodobnie byłoby to wydarzenie, które mogłoby mnie wrzucić na inną trajektorię mojego życia. Mogłabym być gdzieś indziej. Skąd wiemy, że ma być tutaj i nagrywać ten odcinek? Bo tak jest, jak mówi Byron Katie. W każdym razie lekcja z tego dla mnie była taka, że niskie poczucie wartości i ego mogą nam bardzo dużo w życiu zabrać. Dlatego z tamtego wydarzenia i jeszcze z kilku później, bo też byłam zaproszona chyba rok później na takie wydarzenie z topowymi modelkami ze świata. No z modelkami to też nie poszłam. Ja i modelki.. Nie mam sukienek. No. Także wiecie, porównywanie się do innych może nam dużo, dużo odebrać.

 

Magdalena Czaja

Widziałam takie zdanie, które powiedziała Meryl Streep, że moment, w którym zaczynasz się zastanawiać, jak odbierają cię inni, jest momentem, kiedy przestajesz być sobą. A ci wszyscy ludzie, którzy mnie zapraszali na te wydarzenia, kogo chcieli tam zaprosić? Mnie. Właśnie taką, jaką byłam, z tym językiem, w tych ubraniach, z tą energią. No ale ja wtedy tego nie widziałam. Wydawało mi się, że powinnam być kimś innym, żeby tam dobrze wypaść. Taka anegdota mi się teraz przypomniała. Mianowicie jeden właśnie z tych ludzi, który zaprosił mnie na ten bal z modelkami, był milionerem, Rosjaninem, który bardzo wspierał w ogóle takie społeczności emigranckie, zwłaszcza z Europy Wschodniej. I kiedyś właśnie on, nazywał się George Diamond, zadał mi pytanie Magdalena, co ty byś zrobiła, gdybym ci teraz nagle dał milion dolarów? Ja na to odpowiedziałam, gdybym ja dostała milion dolarów, to ja bym sobie wynajęła takiego native speakera, który by był ze mną non stop i tak by mnie nauczył angielskiego, amerykańskiego, żeby nikt nie słyszał, że ja mam akcent, żebym mówiła po prostu idealnym amerykańskim.

 

Magdalena Czaja

A on tak na mnie spojrzał, zaczął się śmiać i mówi: Dziecko, gdybyś ty miała milion dolarów, to wszyscy dookoła ciebie chcieliby się nauczyć polskiego. No, to też była jedna z tych lekcji jak bardzo się porównujemy do innych i jak wiele nam to odbiera. Kolejna historia, też związana z Nowym Jorkiem. Pamiętajcie, że ja to Wam opowiadam z perspektywy osoby 30 lat później. Tak, to było inne miejsce, inny kraj, inni ludzie, no i też inna ja. Był taki moment, kiedy dostałam pracę w sklepie z takim mydłem i powidłem. Właścicielem sklepu był Mike. Mike był weteranem wojny w Wietnamie, wielkim mężczyzną, który się nigdy nie uśmiechał i którego wszyscy się bali. Kiedy przychodziły dostawy, to ci biedni dostawcy tam papierosów, soków, czegokolwiek, pamiętam, stali tak pod ścianą, bo Mike miał taką kanciapkę u góry, nad nad kasami, a oni tak stali pod tą ścianą i po prostu czekali, czy on ich o coś krzyczy, czy nie. Wszyscy się go bali. I ja idąc do niego, a mieszkałam na Grill Village, zawsze wstępowałam do kawiarenki, którą prowadzili Uroczy Włosi.

 

Magdalena Czaja

To, co było urocze tam. I czasami mi tego brakuje w Polsce i staram się być taka, żeby to się też tutaj mogło wydarzać. To było to, że kiedy już byłam u nich trzy razy, to oni już znali moje imię, Wiedzieli, że jestem z Polski i wiedzieli, że jestem sama. Wiedzieli, że nie mam nikogo i od razu po prostu stworzyła się taka pewnego rodzaju więź. Zawsze już czekali na mnie z kawą. No urocze to było. I pewnego dnia ja sobie tak pomyślałam, a może ja wezmę też kawę dla Mike’a? No i wzięłam dla niego kawę. Przyszliśmy do pracy. On przyszedł oczywiście znowu taki naburmuszony, wściekły, a ja podeszłam do niego uśmiechnięta i mówię cześć, Mike, kupiłam ci kawę. Gdybyście zobaczyli wyraz twarzy Mike’a. On po prostu zrobił się biały. On był tak zaskoczony. Ja na początku nie wiedziałam, czy on się wścieknie i zaraz mi się za to dostanie. Co się dzieje? On przyjął tą kawę ode mnie, powiedział mi dziękuję i zniknął. Słuchajcie, coś takiego się wydarzyło po tym, że on zaczął mnie traktować jak rodzinę.

 

Magdalena Czaja

Ja zostałam w ogóle szefową tego miejsca. Miałam tam pilnować całą resztę, a towarzystwo było niezłe, bo tam właściwie ja byłam tylko biała, a wszyscy pozostali byli z krajów latynoskich, więc generalnie było bardzo wesoło i międzynarodowo, a Mike oddał mi nawet prowadzenie i zrobił się dla mnie tak miły, tak ciepły, tak wspierający. I pomyślałam sobie wtedy, jak dużą zmianę wywołało to, że ja po prostu przyniosłam mu kawę. Dlatego też ta lekcja, którą mam z tamtego czasu, brzmi tak: Nigdy nie wiemy, jakie znaczenie może mieć nawet najmniejszy życzliwy gest, jaki wykonamy w kierunku drugiej osoby. I wiecie co? Ja mówię o takich gestach naprawdę prostych. Komuś coś spadnie? Podnieść. Widać, że ktoś ma mało, dwa zakupy w koszyku, a my mamy dużo, przepuścić, ustąpić miejsca, coś podpowiedzieć. To są małe rzeczy, które mogą naprawdę wywołać wielkie, wielkie skutki. Ja myślę, że zadziało się coś takiego z tym majkiem, że ja mu okazałam serce, którego prawdopodobnie przez to, że on przybrał taką maskę surowego, niedostępnego. I on tego serca po prostu dostawał bardzo mało od innych ludzi, a ja w ogóle się nie przejęłam tą jego maską, tylko po prostu uśmiechnięta przyniosłam mu tą kawę i to go po prostu absolutnie rozwaliło i rozpuściło jego serce, a właściwie rozpuściło lód wokół jego serca. Pamiętam, że jak podjęłam decyzję, że wyjeżdżam do Kalifornii, to Mike się popłakał. Mogło tak być, że w sumie byłam dla niego najbliższą osobą w tamtym czasie. Po powrocie do Polski, no było mi bardzo trudno, muszę powiedzieć. Był długi czas, kiedy dochodziłam do siebie, zastanawiałam się, byłam dwa lata. Zastanawiałam się, czy ja w ogóle dobrze zrobiłam. I chyba miałam taki lekki stan depresyjny, bo to ta różnica między Kalifornią. A ja przyleciałam z Kalifornii a Polską, wtedy Polską, tych lat 90 była potwornie duża, a jeszcze ja przyjechałam, wróciłam pod koniec sierpnia, więc zaraz weszłam w jesień i to było trudne. Dostałam pracę, to była praca, zostałam asystentką zarządu i szefem był, prezesem był pan, który pochodził z ówczesnej Jugosławii.

 

Magdalena Czaja

Był to wielki mężczyzna, który właściwie nie mówił po polsku, używał jakiejś takiej mieszanki językowej. Ja go rozumiałam, bo to był jakiś słowiański język, ale, ale generalnie nie mówił po polsku. I właściwie nikt nie miał z nim jakiejś tam relacji. On się zamykał się w pokoju, ja mu tam obsługiwałam jako asystentka. No i tyle. I pewnego razu mój szef powiedział, że trzeba umyć wszystkie okna w firmie. Powiedziałam dobrze, w takim razie ja poszukam firmy, która te okna umyje. Tych okien było bardzo dużo. Kiedy przyniosłam mu wycenę, on na mnie spojrzał i powiedział: nie, to jest za drogo. Pani przyjdzie w weekend i umyje te okna. No to trzeba było widzieć moją minę, bo oczywiście jako asystentka zarządu nie byłam tam zatrudniona do takich, do takich czynności. I powiedziałam o tym, że no bardzo mi przykro, ja mogę poszukać ekipę mogę nawet nadzorować, ale nie jestem zatrudniona do mycia okien w całej firmie. to mój prezes, a był to piątek, powiedział do mnie to jeżeli pani się nie decyduje umyć tych okien, to proszę napisać sobie zwolnienie z pracy.

 

Magdalena Czaja

A ja na to ok. Jeszcze pamiętam, że byłam taka harda, że wychodząc z jego pokoju, po tym jak mi powiedział, że mam sobie napisać zwolnienie, zapytałam, czy mu nie jest za ciemno, czy mu nie włączyć więcej światła. Napisałam to zwolnienie, położyłam mu na biurku i poszłam do domu. Byłam święcie przekonana, że racja jest po mojej stronie i w ogóle nawet nie dopuszczałam takiej myśli, że mogłabym się złamać. Szczerze mówiąc, miałam taką myśl, że ja po prostu nie chcę pracować z człowiekiem, który mnie absolutnie nie docenia i nie szanuje. Kiedy wróciłam w poniedziałek, weszłam do jego pokoju, bo zawsze ja pierwsza przychodziłam, żeby tam wszystko przygotować. Zwolnienia na biurku nie było. Szukałam go wszędzie, ale go po prostu nie było, więc stwierdziłam, że może był w weekend i po prostu go wziął. Siedziałam u siebie w pokoju wpadała do mnie ciągle moja zaprzyjaźniona Iwonka, z którą się przyjaźnimy do dzisiaj. Iwonka mówiła tak, bo parę razy już było, że w ciągu tygodnia prezes do mnie przychodził i mówił przepraszam i wychodził.

 

Magdalena Czaja

No i ja nic. Wchodził kolejny raz ,,przepraszam” i wychodził i ja nic. I ona w końcu przyszła do mnie i mówi słuchaj, weź już mu powiedz, że ok, bo po prostu ja w życiu nie widziałam naszego prezesa w takim stanie. Już cztery razy cię przepraszał, a ja mówię słuchaj, no, ale co? Przepraszam, no, no okej, no w porządku, ale, ale sytuacja jest taka, jaka była. No i pod koniec dnia mój prezes przyszedł i powiedział, że chciałby mnie odwieźć do domu. No, to była ostatnia rzecz, której ja chciałam, ponieważ tak naprawdę ja w pewnym sensie byłam urażona tym w ogóle całą tą historią. No i wtedy właśnie też Iwonka mówi słuchaj, nie no, proszę cię, daj się odwieść. Wsiedliśmy do samochodu. Prezes powiedział tak. Ja nigdy nie przepraszałem kobiety. Robię to po raz pierwszy w życiu i proszę, żeby pani te przeprosiny przyjęła i żeby pani została w pracy. A ja na to do mojego prezesa, no tak, ale ja się zgodzę, a za parę tygodni pan prezes znowu wymyśli jakąś taką historię, gdzie ja znowu będę musiała w taki sposób zareagować. Obiecał mi, że nie. Zostałam w tej pracy. Tam jeszcze byłam parę miesięcy. Moje losy potem się potoczyły tak, że wyjechałam do Warszawy, bo tu było wszystko w Krakowie. Ale jaka była dla mnie lekcja z tej historii? Jeżeli my nie szanujemy siebie, inni nie będą nas szanować. Pamiętacie to, co mówimy w Metodzie Tippinga? Sami tworzymy swoją rzeczywistość naszymi przekonaniami, myślami, programami. Jeżeli pobawicie się to myślą, że wszystko co dzieje się w waszym życiu, to tak naprawdę jest odzwierciedlenie waszego wnętrza. Bo przyciągacie swoimi programami, przekonaniami, myślami danych ludzi, bo oni do tego po prostu pasują. Wasza podświadomość szuka rzeczy pasujących do tego, co ona tam sobie trzyma. To jeżeli tak jest, jeżeli sami siebie nie szanujecie, to naprawdę nie spodziewajcie się, że świat zewnętrzny będzie Was szanował. Więc teraz takie zadanie od razu. Jeżeli macie w swoim otoczeniu kogoś, kto czujecie, że Was nie szanuje nie wiem, niech to będzie partner. Chociaż tu uwaga. To jest taka historia z mojej pracy z parami. Kiedyś pewnej parze zadałam pytanie, a to było właśnie o szacunku. Ona powiedziała, bo ja chcę, żebyś ty mnie szanował. On powiedział ok. A ja zadałam pytanie Ale czy ty rozumiesz, co to znaczy, że masz ją szanować? Okazało się, że nie. Więc też sobie odpowiedzcie na pytanie co dla Was oznacza bycie szanowanym? bo to jest bardzo istotne. Więc jeżeli macie taką osobę, która jest w waszej orbicie, w waszym otoczeniu i ta osoba Was nie szanuje, to zadajcie sobie pytanie co o mnie ta osoba pokazuje? Pamiętajcie lampka na siebie. Wszystko co się dzieje, pobawmy się taką myślą jest czymś o mnie. Mówi coś o mnie. Lampka na siebie oznacza ok. Jeśli tak jest, to jaki ja mam w tym udział? Czym ja to stwarzam? Być może nie stawiam granic. Być może nie mówię, że coś mi się nie podoba, a być może w ogóle nie wyrażam swoich potrzeb. Być może widzę na początku czerwone flagi, a i tak wchodzę w tę relację.

 

Magdalena Czaja

Być może boję się oceny, że jak powiem, że coś mi się nie podoba to usłyszę przykre słowa. W każdym razie pamiętajcie, że lampka na siebie oznacza, że bierzecie odpowiedzialność za to, co Was spotyka w Waszym życiu. I pamiętajcie też o tym, że szacunek płynie od Was, a nie do Was. Nie poczujecie się szanowani, nawet gdyby ktoś was szanował, jeśli sami do siebie nie macie szacunku. Znajdziecie sobie powód, żeby sobie wytłumaczyć, że wcale nie jesteście szanowani. Przyjrzyjcie się tak szczerze, czy przypadkiem tak w Waszym życiu nie jest. Kolejną dużą, dużą dla mnie lekcją była relacja, w której w pewnym momencie doszło do potężnego kryzysu. Ten kryzys mnie osobiście bardzo zaskoczył. Ja się w ogóle nie spodziewałam, że takie rzeczy się mogą z tym człowiekiem wydarzyć. I to był właśnie ten moment. Pewnie go już znacie. Kiedy poszłam do Empiku i zaczęłam szukać pomocy w dziale samopomoc, czyli zaczęłam przeglądać wszystkie te książki rozwojowe, które tam były. No i tam znalazłam tą książkę Radykalne Wybaczanie Colina Tippinga.

 

Magdalena Czaja

Jakoś tak stwierdziłam, że ona jest najbardziej adekwatna do tego, co się akurat zadziało. Ja ją przeczytałam w jedną noc, zrobiłam arkusz. Pamiętajcie, że darmowy arkusz macie do ściągnięcia na naszej stronie. Aczkolwiek tutaj też od razu zaznaczam, że zrobienie arkusza z kimś np. Trenerem Radykalnego Wybaczania jest innym doświadczeniem, ale to nie umniejsza siły arkusza, który działa również, kiedy zrobicie go sobie sami. A gdybyście chcieli go zrobić po mistrzowsku, no to zawsze możecie się do nas odezwać. Znajdziemy dla Was trenera. I ja wtedy zrozumiałam, właściwie jak tak teraz sobie myślę, to ja wtedy zrobiłam chyba lampkę na siebie, bo ja zrozumiałam, że to, co się zadziało w tej relacji było bardzo o mnie. Pokazało mi to, co się wydarzyło, że to ja nie potrafiłam kochać siebie. Miałam tak zamrożone serce po złamanym kilka razy sercu, Po trudnych tych rzeczach z dzieciństwa, kiedy bliskość mogła być zagrażająca, bo mogła za chwilę zniknąć. Że mimo, że byłam z kimś, kto mnie kochał, to nie potrafiłam tej miłości przyjąć.

 

Magdalena Czaja

No i ostatecznie doprowadziło to do tego, że ta osoba po prostu miała już tego dosyć i wzięłam za to odpowiedzialność, zrobiłam tę lampkę na siebie i zrozumiałam, że to był dla mnie dar. Tak jak w tej lekcji o szacunku do siebie. Darem było to, ja lubię takie powiedzenie, że wszechświat wynagradza odwagę. Ja z moim prezesem postawiłam wszystko na jedną kartę, ale postanowiłam siebie sama uszanować, bo jego oczekiwanie wobec mnie przekraczało moje granice. Tak to czułam. I odpowiedź wszechświata była taka jak już wiecie, że on po prostu mnie przeprosił, uszanował. No i dzięki temu mogliśmy dalej pracować. W tej lekcji darem było to, że ja odkryłam, jak bardzo mam zamknięte serce i jak wielką pracę mam do wykonania, żeby umieć przyjąć czyjąś miłość. Słuchajcie, to jest tak częste, że my mówimy, że szukamy miłości, ale prawda jest taka, że bardzo mało osób potrafi tę miłość przyjąć. Bo jeśli nie znacie, to bardzo Wam polecam, obejrzyjcie nasze odcinki o stylach przywiązania. Badania mówią, że połowa populacji ma styl przywiązania bezpieczny.

 

Magdalena Czaja

To są ci ludzie, którzy potrafią przyjąć miłość i ją dać. Ale druga połowa mniej więcej pół na pół to są style lękowo unikowe. I to są osoby, które albo nie potrafią przyjąć miłości, czyli unikowi, albo tak bardzo się boją utraty miłości, że są w ciągłym lęku. I to są te osoby lękowe. Zapraszam Was do obejrzenia tych odcinków. Ja mam w planie jeszcze nakręcić kilka rozwijających te tematy, ale wiele osób do nas pisze, że te odcinki zmieniły im życie i najbardziej lubię te komentarze też kiedy piszecie Boże, to mi tak się teraz wyjaśniło. Teraz to ja rozumiem dlaczego ona się tak zachowuje. Okej, czyli to styl przywiązania? Tak, to też było moje wielkie odkrycie. I tamta sytuacja w tej relacji była dla mnie sygnałem, gdzie ja mam obszary do pracy. I tu was znowu zachęcam do tego, żebyście spróbowali podchodzić do trudnych sytuacji w waszym życiu jako do okazji, do tego, żeby zobaczyć, co ja mam do przepracowania. Ja wiem, że w pierwszym momencie, kiedy coś nas odpala i coś nas rani, to czujemy złość, niezgodę, pretensje, niesprawiedliwość, smutek, żal i tak dalej.

 

Magdalena Czaja

Ale tak naprawdę po tym, kiedy już sobie pozwolimy to czuć. Bo pamiętajcie, że nie chodzi o zamiatanie uczuć pod dywan. Kiedy już przejdziemy te swoje uczucia i idziemy tą ciemną doliną, to warto w pewnym momencie sobie zadać pytanie No dobra, to jaki tutaj być może jest dar? Znacie to nasze powiedzenie, kiedy się siedzi w słoiku, trudno przeczytać etykietę. Faktycznie lepiej się pracuje z takimi tematami z kimś. Lepiej się pracuje z tym na kursie trenerskim. Bo na kursie trenerskim jest nie tylko praca z narzędziami w czasie kursu, w weekendy czy tam w ciągu tygodnia wakacyjnego, ale też jest praca między. Zresztą jak patrzę, jak wiele grup zostaje ze sobą w kontakcie, robią webinary tematyczne. Pozdrawiam grupę, która ostatnio mnie zaprosiła. To był webinar na temat Anonimowych Alkoholików. Byłam pod wrażeniem przygotowania tego webinaru, więc ta praca się nie kończy i jednak lepiej się pracuje zawsze z drugim człowiekiem, ponieważ my zawsze dochodzimy do jakiejś granicy. Są już takie miejsca, w których sami nie zajrzymy. Ktoś nam musi powiedzieć dobra, świecimy latarką tam, zobacz co tam siedzi w kącie i śmierdzi.

 

Magdalena Czaja

Więc lekcja z tej części była dla mnie taka, że nawet jeśli przeżywam jakiś bardzo duży dramat, to po pewnym czasie możemy spojrzeć na to i sobie zadać pytanie ok, o czym to było? Czego ja tutaj mogłam się nauczyć? Ja się nauczyłam właśnie tego, że w każdym dramacie jest coś dla mnie. A dwa, dowiedziałam się, że moim obszarem być może na całe to życie jest praca z otwieraniem mojego serca. Jeśli więc uważacie, że te podcasty są ważne, że pomagają Wam się rozwijać. Że pomagają lepiej żyć. To zasubskrybujcie nasz kanał, tam jest taki dzwoneczek na dole. Możecie też ten odcinek wysłać komuś, komu ten odcinek akurat pomoże. Będę bardzo ciekawa jakie są Wasze lekcje życiowe. Napiszcie w komentarzach. Ja czytam wszystkie komentarze, czytam wszystkie maile. Jestem bardzo ciekawa jakie Wy macie lekcje. Być może któraś z nich będzie na tyle ciekawa, że w ogóle poświęcę na to cały odcinek. Za dzisiaj dziękuję. Więcej informacji o tym, co robimy w Instytucie znajdziecie na Metoda-Tippinga.pl. Tam znajdziecie wszystkie nasze kursy, nasze e-booki.

 

Magdalena Czaja

A za dzisiaj dziękuję i do zobaczenia wkrótce.

Zapisz się na wydarzenie

Zapis do Newslettera

Zapis do Newslettera Metoda-Tippinga

Proszę czekać

Thank you for signing up!

Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych w celach marketingowych przez Magdalenę Czaję, prowadzącą działalność gospodarczą pod firmą Magdalena Czaja Works and Soul Magdalena M Czaja, ul. gen. Klemensa Stanisława Rudnickiego 1/3, 01-858 Warszawa, NIP 6371067527; REGON: 851802781, w tym otrzymywanie ofert na podany adres e-mail. Wiem, że zgodę mogę w każdej chwili odwołać. Więcej informacji w Polityce prywatności (RODO)