Na miękkich kolanach, ale do przodu!
Pamiętam swoją wypowiedź sprzed lat do poczytnego tytułu z branży marketingowej, gdzie na pytanie czego innym zazdroszczę, odpowiedziałam: „Misjonarzom – odwagi”. Nigdy nie patrzyłam na swoje życie jako dowód, że jestem bardziej odważna niż inni, albo że przydarza mi się więcej, niż innym. Jednak od kiedy pamiętam, podejmowałam odważne, przez niektórych postrzegane za wysoce ryzykowne, decyzje, gdyż zawsze mocno wierzyłam, że wszechświat wynagradza odwagę. Wierna tej prawdzie, weszłam w dorosłe życie…
W wieku 22 lat przerwałam swoje pierwsze studia i z 50 dolarami w kieszeni, bez znajomości języka poleciałam podbijać USA. Coś, co dziś - w erze globalizacji, tanich lotów, powszechnej migracji i popularności podróży - wydaje się czymś zupełnie normalnym, dla młodej dziewczyny z Polski na początku lat 90-tych było ruchem z pogranicza szaleństwa… W owych czasach bowiem mało kto dostawał wizę, a koszt biletu lotniczego stanowił ekwiwalent półrocznej pensji moich rodziców. Jednak zaryzykowałam - wtedy jeszcze nieświadoma, że tam czeka mnie pierwsza szkoła prawdziwego życia.
Pierwsze trzęsienie (życia)
Zamieszkałam w Nowym Jorku, gdzie każdego dnia gromadziłam na swoim koncie wszelkie możliwe doświadczenia nielegalnej emigrantki bez żadnych praw. Po roku rzuciłam wschodnie wybrzeże i poleciałam za miłością na drugi koniec kontynentu, do słonecznej Kalifornii. Tu długo mierzyłam się z trudami znalezienia zatrudnienia bez prawa do legalnego pobytu. W końcu znalazłam pracę w sklepie ze sztuką afrykańską, a moimi klientami na co dzień były gwiazdy Hollywood. Ten czas był burzliwy na wielu poziomach. W Santa Monica przeżyłam największe w tym regionie trzęsienie ziemi, po którym całkowicie zdewastowana psychicznie zostałam przygarnięta przez rodzinę amerykańskich milionerów. Mimo, że odczuwałam głęboką wdzięczność za to, co się stało, w tym czasie nie były mi również obce uczucia osamotnienia, odrzucenia, niezrozumienia, dyskryminacji i nieustannego lęku o finanse.
Otwierające się drzwi i nowe szanse
USA było zaledwie początkiem moich przygód z życiem i testowania granic mojej odwagi. Gdy wróciłam do Polski, zamieszkałam w ukochanym Krakowie, który kilka lat później zamieniłam na Warszawę. To dla mnie typowe: nie przywiązuję się zbyt mocno do moich planów na życie. Wolę raczej wchodzić w otwierające się nagle przede mną drzwi i sprawdzać scenariusze, których sama bym nie wymyśliła. Wiem, że w najśmielszych marzeniach nie zaplanowałabym połowy doświadczeń, które przyszły do mnie same, a ja im powiedziałam „tak”, zdobywając tym samym nowe życiowe doświadczenia.
Jedne z takich drzwi otworzyły przede mną możliwość założenia własnego biznesu, której również powiedziałam „tak ” co z perspektywy czasu postrzegam jako niesamowity akt odwagi. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że branża reklamowa jest jedną z najtrudniejszych i często niewdzięcznych, wymagającą ciągłej walki, „gaszenia pożarów” i pracy z ekstremalnie wrażliwymi ludźmi.
Stal hartuje się w ogniu
Podjęłam jednak wyzwanie, które kontynuowałam przez kolejnych 20 lat, wzbogacając się o doświadczenia bycia przedsiębiorcą w zmieniających się czasach, rodzącej się dynamicznie polskiej gospodarce, a z nią prężnie rozwijającej się branży reklamowej. Stworzyłam wspaniały zespół, z którym kreowaliśmy kampanie zapisane dziś na kartach historii polskiej reklamy. Otrzymałam tytuł „Człowieka Roku Briefu” i spełniłam swoje największe marzenie związane z reklamą - otrzymałam Lwa festiwalu w Cannnes – odpowiednika Oscara w świecie reklamy.
Takie wyróżnienia nie przychodzą jednak bez horrendalnych kosztów, które płaciłam latami. Nawet nie zauważyłam kiedy praca zaczęła pochłaniać mnie bez reszty. Odczuwane zmęczenie i dopadającą mnie coraz bardziej pustkę skutecznie wyciszałam poczuciem obowiązku. Kwestionowanie status quo wydawało się absurdalne - w końcu wiodłam życie, które było marzeniem wielu!
Żyjąc (i wybaczając) radykalnie
Z tamtego okresu niewiele pamiętam z życia prywatnego – chociaż moim mężem został wspaniały i wyjątkowy człowiek, z którym tworzyliśmy agencję, ciężko pracując i dzieląc się sukcesami i porażkami. Dziś wiem, że praca z życiowym partnerem jest wyjątkowym wyzwaniem, w którym związek mierzy się z trudnościami nieznanymi relacjom „tradycyjnym”, nie połączonych przez wspólny biznes. Pochłonięci nowymi projektami, tworząc kampanie reklamowe dla topowych polskich marek, nie zauważyliśmy, jak bardzo oddaliliśmy się od siebie. Gdy w końcu do mnie dotarło, że dzieje się coś niedobrego, przerażona i wystraszona, próbowałam wszystkimi sposobami zrozumieć i znaleźć rozwiązanie. Wtedy właśnie odkryłam Metodę Tippinga i jego Radykalne Wybaczanie – ostatecznie zostając vice dyrektorem Instytutu Metody Tippinga – jedynego przedstawicielstwa tej Metody w Polsce. Od 2018 roku - za błogosławieństwem Colina Tippinga - jestem jego szefową.
Zgłębienie tej metody samorozwoju całkowicie zmieniło moje życie. Radykalne pomaga mi spojrzeć zupełnie inaczej na wszystko, co dzieje się w moim życiu jak i życiu moich klientów, na sesjach i prowadzonych przeze mnie warsztatach. Ten okres zapoczątkował u mnie trwający po dziś dzień proces intensywnego rozwoju samoświadomości na kursach u największych autorytetów ludzkiej psyche, duchowych przewodników i nauczycieli na świecie. Teraz już wiem z całą pewnością, że to właśnie te najbardziej bolesne dla nas okresy w życiu są największą szansą i okazją do przyjrzenia się sobie, rozwoju, wprowadzania zmian, i dokonywania aktów odwagi. Kiedy jednakże przeżywamy wewnętrzny dramat trudno zobaczyć szanse, które te kryzysy ze sobą niosą. Dzieci rodzą się w bólu – podobnie, jak NOWI MY. Kiedy więc przechodzę przez ten trudny czas razem z klientem, wiem w głębi duszy, że to może być najpiękniejszy czas w życiu tej osoby, a moim zadaniem jest pomóc jej/jemu rozwinąć skrzydła.
Odkrycia – człowiek
Po latach prowadzenia własnej firmy odkryłam, że moją największą pasją jest człowiek. Jego historie. Jego doświadczenia. Jego życie wewnętrzne. Jego wzloty i upadki. W biznesie, a szczególnie w relacjach, w rolach które przyjmujemy w życiu. Jego pełnia w doświadczeniu wszystkiego, co niesie codzienność. Moje życie zapewnia mi coraz nowsze doświadczenia, a z nimi zrozumienie moich klientów: rozwód, śmierć najbliższej osoby po wyniszczającej chorobie, wypalenie zawodowe, bycie singielką i matką, kobietą marzącą o spełnieniu w miłości, czy doświadczenie zdrady w biznesie, dzięki któremu zrozumiałam, jak okrutny i bezwzględny jest biznes w Polsce. I jak bardzo boimy się mówić o tym głośno.
Moje siostry - kobiety
Coraz bardziej doceniam też mój Kobiecy Krąg. Moje przyjaciółki, klientki, koleżanki ze szkoleń, sąsiadki. Zrozumiałam, jak wspaniałymi i skomplikowanymi istotami jesteśmy. Zobaczyłam, jak wiele z bliskich mi kobiet pełni wysoko eksponowane stanowiska w największych firmach i pomimo niepodważalnych sukcesów na koncie, nie może pozbyć się „Syndromu Oszusta”. Jak bardzo łączy je przekonanie, że są niewystarczająco dobre, że ktoś zdemaskuje ich brak kompetencji, że wyjdzie na jaw KIM NAPRAWDĘ SĄ! Na moich sesjach zaczęło pojawiać się też coraz więcej kobiet, które nie ufają innym kobietom, uświadamiając mi, jak bardzo poraniły nas nasze matki, babcie, przyjaciółki. I jak bardzo one wszystkie tęsknią za kobiecą energią, gdy opowiadam o moich przyjaźniach czy relacji z siostrą… Stąd wziął się pomysł, by pomóc choć trochę i im. Tak zrodziła się idea moich autorskich warsztatów dla kobiet.
Najważniejsza jest miłość
Psychologię relacji i związków - ich budowanie i utrzymywanie - zgłębiam od lat. Ukończyłam szkolenia u takich guru budowania relacji jak Matthew Hussey, Mat Boggs czy mistrzyni pracy z bolesnymi przekonaniami Byron Katie. To moja prawdziwa pasja! Doskonale rozumiem „osoby po przejściach”, którzy pragną ułożyć sobie życie miłosne na nowo, jak i te, które właśnie przeżywają w nim trudne chwile. Zgłębianie wiedzy o relacjach zmieniło mnie i moje życie, a następnie pozwoliło mi wyrwać się z zaklętego koła spotykania się z mężczyznami niegotowymi na dojrzały, zdrowy związek. Odkryta przeze mnie wiedza zmieniała życie ludzi, z którymi przez lata się nią dzieliłam i stworzyła fundament dla Metody Lovefiting™ by Magdalena Czaja
Pójść za sercem
Od wielu lat ludzie wybierają mnie na swoją przewodniczkę, która pomaga im przejść przez ich życiowe, zawodowe i sercowe zakręty. W tej właśnie roli postanowiłam się dalej realizować w pełnym wymiarze, oddając komu innemu funkcję Prezes firmy, którą tworzyłam przez 20 lat i podążając za pragnieniem mojego serca. A moim pragnieniem jest wypełnienie misji:
„Chcę poruszać serca innych, aby inspirować ludzi do tworzenia relacji o jakich marzą”